"Andor"

 

Mamy nowy serial okołogwiezdnowojenny - "Andor" (https://www.filmweb.pl/serial/Andor-2022-866824). Trzeba przyznać, że tym razem serial wyszedł dużo lepiej, niż "Obi Wan Kenobi". Reżyser - Tony Gilroy postarał się o doskonałą oprawę wizualną i pomysłową scenografię. Zatrudnił aktorów charakterystycznych, o twarzach, których łatwo się nie zapomina, chociaż o niezbyt dobrym warsztacie.

Należy głównie zwrócić uwagę na oświetlenie i kolorystykę, które to doskonale oddają nastrój scen i wprowadzają, nieświadomego tych zabiegów widza, w atmosferę akcji. Specjaliści od scenografii dali popis twórczymi pomysłami. Gorzej poszło gościom od charakteryzacji, oraz kostiumów, są drętwe i nawet naiwne.

Na razie obejrzałem pięć odcinków i niestety serial ma też wady i to dość mocno go dyskwalifikujące. Po pierwsze słabe aktorstwo, za wyjątkiem doskonałego Skarsgarda. Główna postać, grana przez Diego Lunę, nie pozwala identyfikować się bohaterem. Luna oczywiście kontynuuje swoją wizję postaci z całkiem dobrego filmu "Łotr-1", ale tam, dzięki głównej bohaterce (Felicity Jones), nie przeszkadza tak bardzo jego mroczna, zalękniona, skłócona wewnętrznie, wręcz neurotycznie drażliwa i niezrównoważona natura. W serialu "Andor", który ma opowiadać właśnie o postaci granej przez Diego Lunę, przytłacza groźnie znerwicowane wnętrze bohatera. Odniosłem wrażenie, że wiele scen zostało zagranych, być może tak napisanych, z przesadą. Kreują problemy, w które trudno uwierzyć, jakby scenarzysta nie miał lepszych pomysłów na akcję.

A właśnie akcja! Ten serial ma większość cech za jakie seriali nie lubię. Na przykład dłużyzny i rozciąganie wątłej dramaturgii na wiele odcinków, jakby ktoś miał krztynę masła, a chciał posmarować dwadzieścia kromek chleba. Reżyser marnuje czas widza wciągając go w liche sceny, nazbyt widocznie rozciągane w czasie, aby wyrobić te 30 minut na odcinek, ale nie za dużo pokazać, bo mamy mało pomysłów na te 8-10 odcinków.

Dobrze, że fabuła jest spowolniona, że to nie jest typowy akcyjniak, zaprojektowany tak, aby wciągał do końca i nie puszczał, aż do napisów końcowych, jak to zwykle bywało z filmami Spielberga. Ta formuła trochę już się znudziła i zużyła. Nęci już tylko widzów o słabych możliwościach intelektualnych. Ale serial "Andor" został spowolniony zbyt mocno, po prostu nudzi sztucznym wynajdywaniem akcji, tam gdzie jej nie ma.

Jeśli ogląda się ciurkiem pięć odcinków, czyli 2.5h siedzenia, to jeszcze jakoś można to znieść, ale jeśli miałbym oglądać normalnie w TV, jeden odcinek tygodniowo, to po trzecim nerwy by mi puściły i nie wróciłbym do tego serialu już nigdy. Szkoda, że znowu spieprzyli serial o gwiezdnych wojnach.

Nie rozumiem także dlaczego zdecydowali się kręcić opowieść o postaci miernej, dość płytkiej, mało istotnej na tle innych w całym świecie gwiezdnowojennym, skoro jest tyle innych postaci do wykorzystania.

Komentarze