"Popiół i diament"
"Popiół i diament" z 1958, w reżyserii Andrzeja Wajdy to polskie dobro narodowe w rodzaju "Hołdu pruskiego" Matejki, czy zamku na Wawelu. Ale nadal można znaleźć takich, którzy tego filmu nie oglądali. Ja długo się wzbraniałem chyba właśnie z powodu nadmiernej wagi jaką do twórczości Wajdy w Polsce się przywiązuje, należnego mu podziwu, który przybiera formę patriotycznego hołdu.
W końcu jednak za "Popiół i diament" się wziąłem i pod wieloma względami ten film mnie pozytywnie zaskoczył. Niedawno czytałem wspomnienia Wajdy na jego temat. Zgodnie z tym co dziś się mówi, uważał że "Popiół i diament" był filmem skierowanym do młodzieży, wskazującym im pewne wzorce, kierunki kształtowania przekonań. Dzięki Cybulskiemu w głównej roli, co do którego Wajda miał wątpliwości, ten film pozwalał młodym widzom z końca epoki lat '50-tych na identyfikowanie się z bohaterem i w nim odnajdywanie własnych postaw i motywów do zmiany, do samookreślenia.
Postać Maćka Chełmickiego stoi u progu dorosłości. Wraz z końcem wojny, on kończy pewien etap życia i powoli zaczyna zdawać sobie sprawę, że już nigdy nie będzie tak jak było. W filmowej adaptacji powieści Jerzego Andrzejewskiego Maciek ma zderzyć się z osobistymi wątpliwościami co do dalszej walki zbrojnej. Ja jednak tej wewnętrznej rozterki nie zauważam. Bardziej za to widzę osadzenie tej postaci w punkcie zwrotnym, w przeświadczeniu końca czegoś i nadchodzącej zmiany.
Wielu jednak dostrzegało w tym filmie obraz polskiego oporu wobec nowej, siermiężnej rzeczywistości komunistycznej. Wielu widzi to czego oczekuje, bo tego najbardziej potrzebuje i być może to tam jest, ale czy o tym jest ta historia?
Odmiennie niż w powieści Andrzejewskiego, film raczej unika roztrząsania wątków politycznych, dla Maćka Chełmickiego zewnętrznych, będących jedynie tłem jego osobistego poszukiwania celowości dalszego działania. To jest raczej opowieść o młodym człowieku, który akurat znalazł się w jasno określonej sytuacji powojennego, nowego porządku. Nawet zadanie jakie ma wykonać na zlecenie Armii Krajowej, która wraz z zakończeniem wojny zeszła do podziemia, nie jest istotne dla Maćka. Wykonuje je od niechcenia, automatycznie, niemal z rutyną zawodowca. Skupienie przekazu jest w innym miejscu, w wewnętrznej przemianie bohatera, która jak zwykle jest osią całej historii.
Już w trakcie oglądania filmu, przychodzą na myśl silne związki postaci Maćka Chełmickiego z amerykańskim wzorem 'buntownika bez powodu' jakim był James Dean. Jeśli przyjmiemy, że bunt był rodzajem kwestionowania tego co odchodzi i gwałtownego, niecierpliwego poszukiwania siebie w nowej roli, przełomu, znalezienia się w nowym, niepoznanym jeszcze układzie odniesienia, to zgoda. Nasz Zbyszek Cybulski, w wieku 31 lat, może być takim wzorem polskiego 'buntownika bez powodu'.
Wszystko dzieje się w jedną, ciemną, nabrzmiałą ekspresyjnymi emocjami, bezsenną noc. Maciek porzuca kompanię najbliższego przyjaciela, tak jak on porzuca dawne życie, by wyjechać zagranicę. Ale jednocześnie odnajduje nowy cel w miłości. W takich sytuacjach musi pojawić się kobieta, która jak masywne ciało niebieskie, swą grawitacją zmienia trajektorię lotu przez życie naszego bohatera. Nawet w tym miejscu reżyser nie bawi się szczegółami, nie skupia uwagi widza na rozwijającym się jakby przy okazji i od niechcenia romansie, gdzie role dwojga młodych ludzi są banalne, płytkie. Ta sytuacja ma być jedynie częścią układanki tła, ma być powodem, swego rodzaju impulsem do zmiany pomysłu na siebie, na przyszłość bohatera opowieści.
Ekspresyjny i autentyczny do bólu Cybulski aż kipi młodym entuzjazmem do każdej sceny, do każdego gestu, do kreowania manieryzmu będącego wzorem do naśladowania dla pokoleń jego widzów. Jakże różne były tamte matryce sprzedawane młodemu pokoleniu od tych jakie znamy z dzisiejszego kina. I jak wielki pesymizm tkwi w dramatycznym zakończeniu opowieści, zgorzkniały tragizm, rozpaczliwe rozczarowanie które ląduje na śmietniku.
To jednocześnie wpasowuje się w polityczny, ale także i moralny przekaz filmów z tamtych czasów. Zło musi być ukarane, ale wzór, charyzma bohatera, jego przemiana, odnalezienie nowego celu pozostają. Ten film jest pełen symboli. Wiele z nich jest tylko szablonami zachowań, ale wiele niesie głębszy przekaz. Właśnie śmierć bohatera, która ma raczej mówić o zakazanym owocu, po który młody widz identyfikujący się z Maćkiem Chełmickim chciałby sięgać. Naśladowanie naszego 'buntownika bez powodu' było nie do odparcia i tak sugestywne dla młodych z tamtych czasów, że musiało zostać opatrzone etykietą 'nie rób tego sam w domu'. Nie ma przecież lepszej zachęty.
Wyrazisty i ekspresyjny w emfazie swego wizerunku Cybulski potrzebował kontrastu, przeciwstawieństwa dla samookreślenia. Adam Pawlikowski w roli Andrzeja, przyjaciela Maćka Chełmickiego dał świetne tło swym zdystansowanym spokojem, ale z ukrytą sprężyną czegoś nieoczekiwanego. Samymi spojrzeniami, oszczędnymi kwestiami opowiadał wyczekiwanie czegoś co ma nadejść. Tak na prawdę podsycał napięcie skupione na postaci Maćka.
Jest jeszcze jedna postać z tła. Niewidoczny, niezapamiętany Bogumił Kobiela w roli trzeciego z przyjaciół z AK. Postać wieloznaczna, postać symbolizująca sumienie i rozsądek, których głównemu bohaterowi zabroniono. Rozsądek pijany nadzieją na lepsze jutro, sumienie szukające wartości w nasyceniu frazesami. To ważna postać i rewelacyjnie zagrana przez młodego Kobielę. Jest istotną częścią historii, która paradoksalnie potrafi dać ciepło i pewność, takie bezpieczne, solidne schronienie. Miejsce do którego się wraca, w którym dobrze się opowiada o ważnych sprawach.
Komentarze
Prześlij komentarz